sobota, 30 czerwca 2018

Droższe znaczy lepsze?

Czy droższe buty do biegania są lepsze od tych, za które zapłaciliśmy mniej? Okazuje się, że niekoniecznie!


Ile jesteś wart?


Niektórzy potwierdzają fakt, że droższe buty do biegania nie sprawdzają się wcale lepiej od tych sporo tańszych. Co więcej, istnieją biegacze twierdzący, że droższe buty, często za niebotyczne kwoty, są dużo gorsze w użytkowaniu i swojej jakości od ich tańszych odpowiedników. Pewne jest to, że wybór butów do biegania jest bardzo osobistą decyzją. Każdy z nas musi zrównoważyć to, jak dobrze dany model chroni stopy i nogi, jak się dopasowuje do ciała, jak ciężki jest pojedynczy but oraz nawet to, jak wygląda (to również jest ważne, nie ma co się oszukiwać - buty muszą nam się podobać!). Wiele osób przez wiele lat nie używa żadnych innych butów, niż te, które wydają im się najwygodniejsze. Mamy zatem fanatyków marki Saucony, Nike czy Asics, którzy nawet nie spojrzą na modele innej marki. Założymy się, że Ty masz swojego osobistego faworyta, którego kupujesz raz za razem od wielu lat i przebiegniętych kilometrów. Czy to jednak dobre przyzwyczajenie?




Prawdziwy ranking

Jeśli zależy Ci na obiektywnym spojrzeniu na jakość i cenę danego modelu, to sprawdź koniecznie duńską stronę internetową o nazwie runrepeat.com. Jej twórcy zebrali dane z blisko 135 000 opinii konsumentów zebranych w ciągu roku i zestawili je wraz z sugerowaną ceną detaliczną butów do biegania większości popularnych marek na rynku.
Największa niespodzianka? Im wyższa cena, tym niższa ocena buta (w wielu przypadkach). W rzeczywistości 10 najdroższych modeli butów do biegania, których średnia cena katalogowa wynosiła 181 dolarów za parę, zostało ocenione o 8,1% niżej niż 10 najtańszych modeli z listy (których średnia cena to 61 dolarów amerykańskich).

Ceń swoje oszczędności

Jeśli zatem chodzi o pieniądze, nie spodziewaj się i nie oczekuj więcej od drogich butów do biegania. Często te względnie niedrogie buty do biegania, ze średniej półki są prawie tak samo dobre jak drogie buty do biegania, którym urządzono dobrą kampanię marketingową, która często przekłamuje i wywyższa ich rzekome zasługi.

To nie znaczy jednak, że powinieneś kupić buty do biegania za 60 złotych w domu towarowym lub dyskoncie. Takie modele niemal na pewno spowodują pewne kontuzje i obrażenia. Należy jednak mieć na uwadze to, że producenci butów do biegania włożyli już tyle pieniędzy w marketing w walce o kawałek wielomiliardowego rynku, że tak naprawdę nie wiemy już, co jest prawdą, a co jedynie mrzonką. Według portalu Running USA w 2013 roku sprzedano 46,25 miliona par butów do biegania, których łączny koszt wynosił 3,09 miliarda dolarów.


Niszowi na górze
Większość butów branych pod uwagę w rankingu miała całkiem niezłe opinie. Biegacze są zwykle zadowoleni z kupowanych przez siebie butów, to jednak również podkreśla dość dużą różnicę w poziomie satysfakcji pomiędzy butami o wysokich i niskich cenach. Nie ma co ukrywać - kiedy wydajesz więcej, oczekujesz więcej. Właśnie dlatego drogie buty mogły rozczarować niektórych kupujących. Tym samym jednak nie godzimy się z tym, że możemy być mniej zadowoleni z modelu, na który wydaliśmy większe kwoty - automatycznie oczekujemy, że nowe buty będą lepsze.
Jakie marki według portalu Runrepeat są zatem najlepsze? Prowadzą takie firmy, jak Skechers czy Saucony. Tym samym marki takie, jak Reebok czy Adidas uplasowały się z tyłu stawki.

Luźne kłamstewka


Na podium znalazła się również raczej niedostępna w Polsce marka o nazwie Vibram FiveFingers. Ich obecność tak wysoko to lekki szok. Co ciekawe, firma ta zgodziła się niegdyś wypłacić 3,75 miliona dolarów odszkodowania po rozstrzygnięciu pozwu sądowego, który twierdził, że nie ma żadnego naukowego dowodu dla twierdzenia, że ich model butów zmniejsza obrażenia i wzmacnia mięśnie stopy (marka Skechers również płaciła podobne kary, za podobny obrót zdarzeń). Z drugiej strony Vibram FiveFingers pozwoliła tym samym wielu osobom, które doznały urazów w zwykłych butach do biegania, na ponownie wyruszenie w biegowe trasy. PR firmy został odratowany.


Słaba strona faworyta
Jeśli chodzi o koniec stawki, wiele osób było bardzo zaskoczonych, gdy zobaczyło tam markę Hokas. Firma ta to pionier boomu na podeszwę wykonaną z tłuszczu. Swego czasu wszyscy chcieli mieć buty tej marki. Buty te zostały ulubieńcami ultra-maratończyków, ale także wiele biegaczy-amatorów nosiło je na swoich drogach.

Tak niska pozycja marki Hokas mogła być spowodowana jednak tym, że jest to względnie nowy produkt na rynku masowym. Marka od tamtej pory wciąż jeszcze niewiele posunęła się naprzód. Tak czy siak jasne jest to, że niektóre buty są wychwalane, a inne - często z niewiadomych przyczyn - są znienawidzone. Każda firma w podobnej sytuacji prawdopodobnie rozwiąże tego typu problemy w nadchodzących latach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz